Karawana ( opowiadanie)

Pewnego słonecznego dnia, wracałem do domu w kamienicy znajdującej sie na rynku w Konstantynopolu. Szedłem pewnym, radosnym krokiem, gdyż północna preria obfitowała w zwierzynę i drop. Jednak im bliżej byłem miasta tym większy gwar dochodził mnie zza jego murów. Zaciekawiony i lekko zaniepokojony przyspieszyłem nieco kroku i chwile później niemal wbiec przez Bramę Północną. Moim oczom ukazał sie straszny widok. Wszyscy mieszkańcy miasta biegali w nerwowym popłochu, krzycząc, przepychając sie i lamentując. Herbalista, Niezłe Ziółko zachwycał sie nad swoimi elixirami odnawiającymi zdrowie a ludzie skupiający sie wokół niego bili sie o każdy flakonik, co chwilka przechodził koło mnie kupiec z wielbłądem i z oczami wypełnionymi szaleństwem mamrocząc nerwowo
-- " Będę bogaty! obrzydliwie bogaty!!! hahahaaa!".
Wokół Stajni Królewskich był jeszcze wiekszy gwar i wkrótce doszło do przepychanek po tym jak nadworny stajenny, Niemam Siana ogłosił, że wyprzedał już wszystkie wielbłądy i pasze. Cztery osoby zostały ranne, w tym dwie ciężko. Policja nie interweniowała. Przchadzając sie w tym tłumie ludzi niejednokrotnie byłem świadkiem sceny jak dwuch, trzech typków obkładało kopniakami i pieściami bogu ducha winnemu Handlarza krzycąc --" KASA!!!! gdzie jest k**wa KASA!!
--" 1wsza uliczka na lewo od gł. rynku, tam kupicie stroje i zapiszecie sie do Gildi Kupieckiej"
---" aaa... dzieki ziooom"
W koncu dotarłem do Wschodniej Bramy. Moim oczom ukazał sie niezwykły widok.
[link widoczny dla zalogowanych]
Do okoła mnie było ze 50 osób. Panował względny spokój, w powietrzu unosił sie zapach palonych cygar i wielbłądziego łajna. Wszyscy jakby na kogoś czekali
[link widoczny dla zalogowanych]
Wkrótce gdy już szef imprezy przyjechał na swym krokodylu wszyscy wyruszyli ku Jangan z pieśnią " Bogurodzica" na ustach.
[link widoczny dla zalogowanych]